3 sierpnia 2016 r.

Tyle gór tyle wspomnień ...


Helen pyta:  czy coś się stało? widzę, że jesteś jakaś inna, w ogóle cię nie poznaję. Masz taki smutek w oczach.
Całe 4 dni chodzimy po górach i opowiadałam o tym co w nich przeżywałam, z kim byłam tu a z kim tam, gdzie byłam a gdzie jeszcze nie. W którym schronisku. Czy spałam na łóżku czy na podłodze. Jaka była pogoda, ile burz stanęło mi na drodze, a ile pięknych widoków i zjawisk przyrody byłam świadkiem. Ile osób poznałam a ilu z nich jest moimi przyjaciółmi do dziś.
Byłam wszędzie, zabrałam wiele osób w góry, wielu z nich zachęciłam i chodzili lub chodzą dalej.
Helen jest ich przykładem.



 

22 lipca 2016 r.

Smutek mam w oczach i myślach ...


Dzisiejszy dzień jest wyjątkowo smutny. Mimo, że wakacje spędzam w wielkim domu, takim jak wymarzonym na kiedyś tam, kominek, wielka posiadłość ale dziś kompletnie nie nastraja mnie to do radości. Pogoda nieprzyjemna, mglista, dżdżysta i zimna. Nie chce mi się nawet zapalić w kominku.  Nie mam zapału do niczego. Rozmyślam. Zazdroszczę właścicielce tej posiadłości i nie wiem czy kiedykolwiek moje marzenia się spełnią. A dziś właśnie składałam życzenia na 18 urodziny aby spełniły się marzenia. Moje urodziny tuż tuż. Następne. Nie wierzę już aby moje marzenia się spełniły bo czuję, że nie mam już siły i ludzi wokoło, na których mogę polegać. Dziś smutek mam w oczach i myślach.


3 lipca 2016 r.

Czysta pościel ... puste łóżko ...


Wczorajszy dzień przeleżałam w łóżku poparzona pokrzywami, z gorączką, z osłabieniem, alergią i wszystkim co ścina z nóg. Tak słaba nie byłam już dawno. Zasnęłam szybko i spałam długo. Dziś pomyślałam sobie, że nikt się o mnie nie martwi. Tak po ludzku. Wszyscy myślą, że taka dzielna jestem. Wyprałam pościel i poszłam spać.



5 czerwca 2016 r.

Niech świeci słońce ...


Trochę zmęczona ostatnimi zmartwieniami czekam na fotografowanie w innych nieznanych mi rejonach. Trochę się boję bo to daleka podróż. Zawsze lubiłam jeździć samochodem, przed siebie dostosowując trasę czasem w biegu a teraz siedzę już drugi dzień i ciągle planuję, jechać tędy czy tędy, czy na raz czy na dwa, z obawy żeby nie dojechać po nocy, gdzie przenocować? Widać, że się martwię. I to zmartwienie oddala mi trochę radość tego wyjazdu. Niech świeci słońce, tylko niech nie oślepi mnie i innych w tej podróży.



27 maja 2016 r.

Niech pada deszcz ...


Dziś jest smutny dzień. Przyszedł nagle wraz ze zmianą pogody. Deszczowo i burzowo. Lubię  patrzeć w okna jak leje deszcz i burza mnie straszy. To przywołuje moje wspomnienia, kiedy patrzyłam w okna i stawiałam pasjanse w myślach. Wyjdzie czy nie wyjdzie. Jakby ten deszcz miał jakąś moc.





29 kwietnia 2016 r.

Charlie, Charlie ...

 

Był mą podróżą. Wyjeżdżam.



13 kwietnia 2016 r.

A jednak nie ...


Trochę się bałam,
Trochę tego oczekiwałam,
Trochę temu pomagałam,
Ale kiedy jednak tak się stało,
To mnie to zabolało.

7 kwietnia 2016 r.

Trudna decyzja ...


Czeka mnie trudna decyzja.
Kiedyś byłaby następnym wyzwaniem, którego na pewno bym się podjęła, no może po lekkim wahaniu, ale na pewno nie odmówiłabym.
Wtedy ważne były inne aspekty niż dziś.
A teraz waham się i to bardzo. Czy się boję? O co mi chodzi?


26 marca 2016 r.

Wielka Sobota ...


Udawana Radość ? ...




25 marca 2016 r.

Wielki Piątek ...


Refleksyjne .... uporządkowanie.



24 marca 2016 r.

Wielki Czwartek ...


Wielkie dni przed nami. Pomyślałam o ciszy jaką mam w sobie. Wielki Tydzień ze wszystkich dni roku jest jedynym, w którym myślę, że jest gdzieś ten inny świat, boski. 
Mam tę ciszę a nawet lekki smutek bo w te dni myślę, że kiedyś mnie nie będzie albo innych już nie będzie.
Ale mam też radość, gdzieś się skradającą, gdy czuję już cieplejszy wiatr, zapach ziemi, gdy czekam na pierwsze kwiaty.
No i mam też oczekiwania ...





8 marca 2016 r.

Rocznica, pierwsza ...


Dokładnie rok temu zaczęłam pisać. Ktoś mnie do tego namówił. Ciekawe dlaczego?





22 lutego 2016 r.

100-tny post ...


"Jedną tylko rzecz pisze się dla siebie i jest to lista zakupów. Służy do zapamiętania, co masz kupić, a kiedy już kupiłeś, możesz ją podrzeć, bo do niczego innego się nie przyda. Wszystko inne piszesz, żeby coś komuś powiedzieć. " - Umberto Eco

Ten cytat wpadł mi w ręce w idealnym momencie.

Bo tak w niecały rok napisałam aż 100 postów.
Jedne krótkie inne dłuższe a inne króciutkie. Każdy dzień niesie coś o czym się myśli, co się przeżywa, co nie daje zasnąć. Nie wszystko można napisać a to nie starcza odwagi, a to samemu nie jest się jeszcze gotowym, m.in. dlatego, że przecież ktoś to może przeczytać. Ale też jest w tym pisaniu, jak pisze U.Eco, coś co chciałoby się komuś powiedzieć, może nie wszystko ale myślę, że z czasem trochę więcej i więcej.

21 lutego 2016 r.
 

Co słychać ...


"Nie lubię rozmawiać o niczym. Chcę rozmawiać o atomach, śmierci, kosmitach, miłości, magii, intelekcie, znaczeniu życia, odległych galaktykach, o twoich kłamstwach, słabościach, o tym co lubisz, o twoim dzieciństwie, co nadaje sens Twojemu życiu, nie pozwala zasnąć w nocy, o twojej niepewności i lękach. Lubie ludzi z głębią, którzy mówią o emocjach, mają otwarty umysł. Nie chcę tylko wiedzieć "co słychać?"."










20 lutego 2016 r.

Wiosna i kobiecość ...


Mam lat ile mam ale chyba nigdy wcześniej nie czułam się taka seksowna jak teraz. 
A wiosna, muzyka i słońce zaczyna teraz mocno grzać.

17 lutego 2016 r.

Śmiech ... taki z głębi serca


Lubię się śmiać.
Nie tak chichrać tylko śmiać. 
Uwielbiam ludzi, którzy potrafią mnie rozbawić. Śmiech jest dla mnie ważny a nawet bardzo ważny. I chyba unikam ludzi, którzy są nazbyt poważni i nie mają dystansu do wielu spraw. A już w ogóle jeśli nadają na innych falach humoru.
Uważam, że to wielkie szczęście spotkać kogoś kto rozbawia nas, aż do głębi serca. I mam to szczęście bo znam właśnie kilka takich osób, których już sama obecność jest powodem do uśmiechu i radości. Wszystko jest odpowiednio splątane ... z głębi serca.

Dziś właśnie tak się śmiałam. Już sama nie wiem nawet od czego się zaczęło ale nie mogłam przestać. Rozmowa telefoniczna, że niby słychać mnie jakoś tak inaczej, właściwie to tak jakbym siedziała temu komuś na kolanach. I cała dalsza analiza kto jak kogo słyszy bo to nowy telefon był i każdy inaczej teraz słyszał. Ale rozbawiło mnie to prawie do łez. Czasem zwyczajna rozmowa z odrobiną poczucia humoru z osobą odpowiednio splątaną daje takie piękne emocje. Bo śmiech jest piękny.

"Acz droga do serca kobiety prowadzi przez jej poczucie humoru. Kobiety lubią mężczyzn, którzy je rozśmieszają."


(I.B., I.E., R., P., B., D.)
 
10 lutego 2016 r.

Przytulanie ...

 
"Częste przytulanie się poprawi Twoją kondycję psychiczną."

Czy wystarczy wyciągnąć ramiona, gdy chce się żeby ktoś przytulił?


7 lutego 2016 r.

Tajemnice świata ...

 
Zagadkami świata się interesuję i opowieści takich słuchać lubię.
Lecz czy z tego coś rozumie?
Czy tylko głosu słuchać lubię?
Tak zwyczajnie tajemnice świata lubię. 



1 lutego 2016 r.

Boli mnie brzuch ...


Nerwy opanowały dziś moje całe ciało. Już w nocy nie mogłam spać. Wszystkie sprawy świata mnie dopadły. W ciagu dnia napięcie słabnie aby wieczorem o sobie przypomnieć i nie chce się iść spać zbyt szybko, żeby oddalić sen, który może się nie pojawić.
Wszystko zaczyna mnie ściskać.



28 stycznia 2016 r.

Nie liczę w życiu na prezenty ...


Miałam jakieś dwadzieścia kilka lat i byłam przepełniona obowiązkiem pomagania innym. Pomogłam wtedy, z czystego serca mojej przyjaciółce w jakiejś niebanalnej sprawie. Nie otrzymałam od niej żadnego słowa podziękowania a zależało mi wtedy na nim. I taki jeden mój kolega powiedziałm mi wtedy, że jeśli coś robię z serca to nie mogę oczekiwać na podziękowania, kwiatów, itp. 
Wzięłam to sobie tak do serca, że od życia przestałam oczekiwać podziękowań, kwiatów, prezentów, troski, współczucia, pomocy, itp.
Inny kolega kiedyś powiedział, że widać, że jestem dumna ze swojej samodzielności.
Może i jestem dumna ale czy jestem z tego powodu szczęśliwa?

27 stycznia 2016 r.

Idziemy potańczyć? ...


Idę po wodę. Chcę mi się pić ale chcę też żeby na mnie spojrzał jak będę przechodziła. Ja też chcę na niego spojrzeć i uśmiechnąć się. Jesteśmy dużą grupą. Siedzi gdzieś dalej nie za bardzo go widzę. Wstaję i idę, wychodzę zza stolika, spoglądam w jego kierunku, spojrzał na mnie, uśmiecham się, nie zatrzymuję swojego wzroku dłużej niż na sekundę, idę dalej, schodzę po schodach do baru, już prawie tanecznym krokiem, tanecznym, bo taniec kojarzy mi się z flirtem, zabawą czy nawet grą.

Dziewczyny zostańcie jeszcze, nie jest jeszcze późno, chodźmy gdzieś potańczyć.


25 stycznia 2016 r.

Danuta ... córka, siostra, ciocia ...


Jakie funkcje w życiu spełniamy?
Czego się od nas oczekuje? Co w życiu się nam narzuca? Czy zapominamy o swoich potrzebach? 

Jaka jest Danuta?
Jako córka?
Jako siostra?
Jako ciocia?
22 stycznia 2016 r.

Stanisław ... ojciec i dziadek


Wspominam dziś mojego ojca. Choć bardziej jako dziadka, przy okazji dzisiejszego dnia. Kochał dzieci, wnuki i bardzo zależało mu na tym. Zależało aby wszyscy się kochali. Robił wszystko, żeby tak było ale nie zawsze się to udawało.
Lubię wspominać czasy dzieciństwa jak z pasją podchodził do wszystkiego. Z przejęciem słuchałam przez niego wymyślane bajki i opowieści i jako dziecko i jako już dorosła, wtedy opowiadał o swoim życiu w innej krainie (a mnie to dopiero wtedy tak naprawdę zaczęło interesować, niestety zbyt późno). Pasjonowały mnie i czasem rozśmieszały jego pomysły, ulepszenia i wynalazki. A to urządzenie do filtrowania wody (w tamtych czasach to była jakaś fanaberia, ale nie dla niego) a to urządzenie do zbierania orzechów włoskich z wysokuch drzew, a to wędzarnia, a to robienie wina z głogu, szczepienie drzew (nie było drzewa w naszym sadzie, żeby nie rosły na nim dwie odmiany czasem trzy). Pamiętam jak kupił małe kaczuszki do hodowli na działce (na wolności oczywiście), jeździl tam codziennie a te kaczki rosły i cały czas za nim chodziły, traktowały go jak ojca. Był tylko ten jeden rzut bo tak się z nimi zżył ze nie chciał ich ani ubić a o jedzeniu nie było mowy. Takie dla mnie miłe chwile.
Lubił gotować, ale gotował zwykłe potrawy lecz zawsze w niezwykły sposób, jakby to było danie na jakąś szczególną okazję. Lubił aby wszystko miało swoje szczególne znaczenie.
Zawsze traktowałam to poważnie choć czasem z przymrużeniem oka.
14 stycznia 2016 r.

Śnieg ...


Dziś śnieg zasypał ulice. W tą biel i padający śnieg mogę się wpatrywać bez końca. Z czym mi się kojarzy, co takiego ciągnie mnie do okna? co odczuwam wtedy? Sama nie wiem. Mam tak od dzieciństwa, zawsze stałam w oknie i wgapiałam się w padający śnieg. Wszyscy w rodzinie wiedzieli, że uwielbiam ta stać w oknie i obserwować świat kiedy pada. Zdarzało się nawet, że będąc już dorosłą, mój tata dzwonił do mnie i mówił, czy wiem, że pada śnieg. Wszyscy to wiedzieli. Ale chyba nigdy nie zadawałam sobie pytania dlaczego tak mam.
Pamiętam taką bajkę z dzieciństwa "Dwanaście miesięcy" o królowej, która zimą zażyczyła sobie wiosennych kwiatów. 


13 stycznia 2016 r.

Uwielbiam te noce i te dni ...


To są dla mnie naprawdę szczęśliwe chwile, szczęśliwe dnie i noce. Ich moc zostaje ze mną jeszcze na kilka następnych dni ale wtedy i tęsknota za nimi jest wielka. A potem powoli cichnie ... i czekam na następne ... dni i noce.


6 stycznia 2016 r.


Chciałabym mieć psa ..


Bliskość z psami poczułam jakoś tak dwa lata temu. 
To był Rasel, pies koleżanki - Iwony. Zwariowany pies, który skakał na mnie jak wariat i którego się bałam. Często u niej bywałam. Czasem tak szalał wokół mnie, że Iwona zamykała go w łazience bo bałam się go, że ugryzie, że pożre mnie:) 
Moja siostra, wzięła sobie do serca jego tresurę. Czasem było mi go żal, że robi mu taki rygor, ale pies zaczął się "trochę" słuchać. Przestał na mnie tak skakać, a jak się witał czasem mnie liznął. Na początku było to dla mnie obrzydliwe, ale powoli zaprzyjaźniałam się z nim, i tak to się zaczęło. Zaczął mnie śmieszyć, i śmiałam się kiedy tak mnie liznął a zawsze tak wycelował, że było to liźnięcie w usta, rozśmieszało mnie to do łez. I tak zaczęłam uwielbiać jego zwariowaną duszę. Ale czasem był przestraszony. W samochodzie siedział skulony i całą drogę pojękiwał, inny Rasel. To jeszcze bardziej zbliżało mnie do niego, miał lęki jak każdy człowiek. Ten jego lęk przeżywałam za każdym razem jak jechał w moim samochodzie. Na szczęście zawsze mu mijał jak tylko wysiadał. 
I tak po urazie (a raczej lęku) do psów (wszystkich) narodziła się miłość do niego. Niestety nie nacieszyłam się nią. Odszedł nagle. I to ja go wiozłam, wtedy z nadzieją, że jeszcze go można uratować. Nie żył już jednak jak jechał w moim samochodzie. Tego dnia sypał śnieg. Właściwie to była zamieć. Dziś też pada śnieg i serce mi pęka jak przypominam sobie tamten dzień. I zaraz wraca w pamięć Rasel machający na okrągło ogonem, i to jego witanie się ze mną i spacery z nim, kiedy to nie można było go utrzymać na smyczy podczas spaceru. Zawsze ciągnął jakby tropił jakiegoś wroga. I to jak mnie rozśmieszał na każdym kroku. Chciałabym mieć psa.