To już ostatni dzwonek ...
żeby zrobić coś ze swoją kondycją.
Dwa dni chodzenia po górach i wczoraj padłam wyczerpana, nie byłam wstanie niczym ruszać, nawet napisanie smsa było dla mnie wysiłkiem. Dziś to już w ogóle, zakwasy sparaliżowały moje ciało.
Przez dwie godziny zastanawiałam się czy dam rade pójść na lajtową wycieczkę proponowaną przez dziewczyny. W końcu zdecydowałam i stawiłam się w umówionym punkcie. I jakie było moje zaskoczenie, że córki koleżanki nie miały zakwasów to ok, ale że koleżanka w moim wieku nie miała to już mnie dobiło. Jak to? Tak właśnie. Zdałam sobie sprawę, że naprawdę nic nie robię ostatnio, żeby choć jeden mięsień nabrał siły. A przecież ostatnio nawet o tym rozmawiałam :) I teraz dopiero do mnie to dotarło z taką siłą.