31 grudnia 2015 r.

Marzę o wannie ...


Kończy się rok. Dziś jeszcze w pracy. Wróciłam zmęczona i głodna, ale najpierw trochę posprzątałam a potem przygotowałam sobie kolację sylwestrową. 
Coś na ciepło coś na zimno. Jadłam ze smakiem. Nie wiem czy z głodu czy ze stresu, który trzyma mnie już od kilku dni ale co chwilę coś mi spadało z widelca. Czy brak koncentracji. Irytowałam się. Czy mam tak spięte ramiona, że wypada mi wszystko z rąk? Zdenerwowało mnie to.
Zadzwoniłam do kuzynki ale była w wannie. Pomyślałam wtedy, że to byłoby dla mnie w tej chwili najlepsze, relaks w wannie. Dużo piany, ciepła woda, może nawet świece, tak lubię ich ogień i zapach. Rozmarzyłam się. Niestety nie mam wanny.
Nalałam sobie Martini i się reklaksuję.



26 grudnia 2015 r.

Serce mi pęka ... jak wracamy


Jedziemy samochodem, siedzimy obok siebie, mało rozmawiamy, droga trwa 40 min. Za każdym razem serce mi pęka. Bezbronny człowiek, którym opiekują się obcy ludzie. 


25 grudnia 2015 r.

Notting hill ... 


Widziałam ten film już chyba z 5 razy i za każdym razem płaczę, za każdym razem w tym samym, jednym miejscu. Zadziwia mnie to. Dziś jak oglądałam chyba już 6 raz, zastanawiałam się czy znowu się wzruszę. Przygotowywałam się, że tym razem już nie. Przecież to właściwie jest komedia. I niestety znowu łzy poleciały może mniejsze ale jednak. Coś jest takiego w tym filmie, że trafia w moje emocje. 


24 grudnia 2015 r.

Telefon zdominował wszystko ...


Pojechałam rano po mamę, szybko, żeby zdążyć jeszcze z potrawami. Pakowałyśmy się, gdy zadzwonił telefon. Chciałam odebrać ale wyślizgnął mi się z ręki i spadł na podłogę. Ekran znikł. Czarny, czasem w jakieś paski. Nie dowierzałam, że coś takiego się mogło mi się przytrafić. Nagle! Bez telefonu. Poczułam się jak w jakiejś pułapce. Co zrobić w wigilię z zepsutym telefonem. Szybko. Jeden serwis. Drugi serwis. Diagnoza - trzeba wymienić ekran. Udało się pokombinować i przełożyć kartę do mojego starego telefonu. Ale w nim nic nie ma. Nie ma kontaktów, nie ma smsów, nie ma zdjęć, jakaś ogromna pustka tam jest. Nie to co w tym. Lista znajomych, ogrom smsów, lista osób, z którymi ostatnio rozmawiałam, zdjęcia, internet. Pół życia a może i więcej.
Patrzę na ten stary telefon i czuję się jakbym cofnęła się w czasie. I jakby mnie wszyscy opuścili i już zupełnie była sama. 
Dziś zobaczyłam jak bardzo jestem uwiązana do takiego małego pudełeczka. Przez chwilę, a nawet dłuższą tak właśnie się czułam. Pukałam, stukałam, błagałam i tak przez kilka godzin. Nic. Nie ożył. Musiałam to zaakceptować i powiedzieć sobie nic z tym nie zrobisz teraz więc nie masz po co się denerwować. Chyba jakoś tak brzmiała ta dewiza.

Wigilia jak nie wigilia i nie tylko z powodu telefonu.




23 grudnia 2015 r.

Nie trzeba wielu słów wystarczy Wesołych Świąt ...


Ciekawe od kogo usłyszę te słowa? 
Czy od tych, od których bym chciała
Czy od tych, którzy są mi obojętni
Czy od tych, którym nie życzę Wesołych Świąt.



15 grudnia 2015 r. 

Może można mieć nadzieję


Może coś można zyskać
Może coś trzeba utracić
I jedno i drugie [może] jest jakieś smutne
Przypatruję się swoim zyskom
Przypatruję się swoim stratom
Ostatnio tylko stratom  i trudno jest mi zmierzyć się z nimi 
Trudno zmierzyć mi się tym, że matka niebawem nas opuści, że siostry się skłóciły, że rodzina się rozpada. 
Czy to jest to co muszę utracić?
Przypatruję się niemożliwym do spełnienia moim marzeniom.
Czy to też niedługo stracę?
Tak jak po burzy przychodzi słońce
To może po stracie przyjdzie zysk
Może można mieć nadzieję?

 
12 grudnia 2015 r.
 

Czerwona sukienka ...


Robiłam porządki w szafie, na wieszaku wisiała czerwona sukienka. Przez moment pomyślałam sobie, że już chyba nigdy nie ubiorę tej sukienki, którą kupiłam rok temu. Czekałam wtedy na kogoś, kto nigdy u mnie nie był i nie wiedziałam jak mam się ubrać. Ale nie założyłam tej sukienki ani wtedy ani później.
Potem jednak pomyślałam, że nie będę jej spisywać na straty, okazja jeszcze może się znaleźć.


09 grudnia 2015 r.

Dokąd dojechałam?


Do nieba, do piekła,
Do nieba, do piekła,
............ będę szła.
Do nieba, do piekła,
Pójdę tam, gdzie się da.